Na przestrzeni wieków rozsiane po świecie grupy etniczne na wszystkich bez wyjątku kontynentach, tworzyły unikalne, endemiczne stroje regionalne, odróżniające je od sąsiadów dalekich i bliskich, znanych, mniej znanych i absolutnie nieznajomych.
Polscy górale spod samiuśkich Tater, dumnie noszą spodnie z parzenicami i skórzane kierpce. Kobiety z plemienia Kayan, żyjącego gdzieś na pograniczu tajsko-birmańskim, zdobią szyje miedzianymi obręczami, które dokładają sukcesywnie wraz z wiekiem czym sprawiają żyrafie wrażenie. Właśnie z tego powodu plemię nazywane jest potocznie mianem Padaung oznaczającym dosłownie „Długie Szyje”.
W Indonezji, z uwagi na niebywałą wręcz różnorodność etniczną, mamy do czynienia z naturalnie niezwykle bogatą ofertą strojów regionalnych. Na szczególną uwagę zasługuje najbardziej skąpa część garderoby etnicznej jaką spotkać można od Sumatry po nową Gwinee. Ta unikalna część garderoby to męskie „stringi”, osłona na przyrodzenie z Nowej Gwinei zwana Koteką.
Koteka, to twarda tuba, wykonana z wysuszonego owocu tykwy pospolitej, występującej na obszarze całej Nowej Gwinei, zakładana na męskie przyrodzenie, głównie przez członków plemion zamieszkujących górskie tereny wyspy.
Fot. Piotr Śmieszek
Koteka mocowana do moszny utrzymywana jest we właściwej pozycji dzięki cienkiemu sznurkowi, oplatającemu w pasie noszącego ją Papuasa.
Co ciekawe Koteka nie jedno ma oblicze a cechy fizyczne, takie jak długoś, grubość czy rysunki jakimi jest dekorowana, wskazują plemiona z których dana Koteka pochodzi.
Chociaż dziś Koteka staje się z roku na rok zjawiskiem coraz bardziej rzadkim w papuaskich miasteczkach, gdzie klasyczne, cieplejsze ubrania wypierają ją w naturalny sposób w głąb papuaskiej dżungli, wciąż jeszcze w mieście Wamena w dolinie Baliem można się natknąć na skąpo odzianych mężczyzn, wywodzących się z plemion Dani lub Yali, przemykających uliczkami tego największego miasta indonezyjskiej prowincji Papua Pergunungan (Papua Górska).
Osobiście z pierwszymi Kotekami zetknąłem się również właśnie w Wamena w 2002 roku, podczas mojej pierwszej wyprawy na Papua. Co ciekawe to właśnie Koteka jest dla mnie w pewnym sensie symbolem i miernikiem postępu, jaki dokonuje się na tej największej indonezyjskiej wyspie.
Za pierwszym razem Koteki widziałem już na lotnisku w Wamena, gdzie rodziny w budynku przylotów, czekały by powitać swoich bliskich przylatujących z miasta Jayapura.
Fot. Piotr Śmieszek
Koteki spacerowały wtedy po ulicach, wchodziły do sklepów, banków i chociaż nie były dominantą, nie wyróżniały się z tłumu. Potem podczas kolejnych wizyt w Wamena zauważyłem, że nieformalna linia Koteki przesuwa się coraz bardziej i bardziej, poza centrum miasta, by w końcu zniknąć gdzieś w dzikich ostępach.
Dziś by spotkać szczerze odzianego w Kotekę Papuasa, zapuścić się trzeba daleko poza t.zw. terminal i wioskę Kurima.
Ci przywdziewający Koteki w celach marketingowych, sprzedający paciorki, kamienne toporki i pozujący za banknot do zdjęć, wciąż widywani są pod hotelem Baliem Pilamo w samym centrum miasta.
Koteka urosła w drugiej połowie XX wieku do rangi papuaskiego symbolu patriotycznego, stając się bezkrwawym orężem walki o tożsamość oraz dumę plemienną i etniczną. Walki toczonej z jawajską, czytaj indonezyjską administracją i neokolonializmem za jaki wielu Papuasów uważało rządy sprawowane z Dżakarty.
Co nie mniej ciekawe, jedynej jak dotąd wygranej walki, prowadzonej przez ubogich i często niepiśmiennych Papuasów z jawajską stolicą.
Indonezja formalnie przejęła zachodnią część Nowej Gwineii od Holendrów dopiero w roku 1963, co w sposób formalny zakończyło kształtowanie się nowego państwa. W roku 1971, kilka lat po owej aneksji, kiedy prowincja była jeszcze „ciepła”, generał brygady Acub Zainal z Armii Cendrawasi wpadł na pomysł by ucywilizować zacofane ludy zamieszkujące wyspę.
Jednym z głównych programów ingerencji, wchodzącym z butami w życie rdzennych mieszkańców Nowej Gwinei była operacja Koteka, sprowadzająca się w swoich założeniach do chęci wyeliminowania archaicznego przyodziewku z życia męskiej części lokalnej społeczności.
Do akcji Koteka dopisane zostały także, jakoby z automatu, damskie trawiaste spódniczki Sali oraz Yokal. Te pierwsze noszą papuaskie panny, drugie zaś kobiety zamężne.
Fot. Piotr Śmieszek
Ponieważ akcja prowadzona była raptem 5 lat po krwawej wojnie domowej 1966 i wprowadzeniu tak zwanego New Order generała Suharto, miała ona również wymiar czysto propagandowy.
W okresie największego nasilenia działań, noszenie Koteki było niemalże zakazane w całej zachodniej, indonezyjskiej części wyspy Nowa Gwinea. Armia rozdawała Papuasom darmowe ubrania oraz popularne w Indonezji sarongi, na które tylko do sierpnia 1971 roku wydano 205 milionów rupii (500 000 $). Plan Jawajczyków był prosty, do końca roku 1973 wyeliminować Kotekę z krajobrazu wyspy.
Walkę na miękko prowadzono w klubach sportowych, gdzie młodzieży wykazywano wyższość spodenek sportowych nad Koteką podczas uprawiania większości dyscyplin sportowych.
Na twardo natomiast urządzano publiczne palenie Kotek na stosach oraz pacyfikowano niepokornych Papuasów.
Do najgłośniejszych wystąpień rdzennych mieszkańców wyspy dochodziło w rocznicę proklamacji niepodległości Republiki Indonezja 17 sierpnia 1971 w dolinie Baliem, Enarotali oraz w Wagete nad jeziorem Tigi.
Według relacji amerykańskiego reportera Wina Sargenta operacja Koteka pociągnęła za sobą również ofiary śmiertelne.
Najbardziej znane z osób represjonowanych i prześladowane przez armię to osadzeni w więzieniu Ukomeheri i Ikimaben. Według doniesień gazet wydawanych w Papuii Nowej Gwinei, Ikimaben zmarł w więzieniu 10 marca 1973 roku.
Jednak jak to często w życiu bywa, papuaska Koteka oparła się akcjom wojskowych a nawet umocniła po niej swoją pozycję, stając się nieformalnym symbolem zwycięskiej walki z indonezyjską administracją.
Z 865 tysięcy Papuasów stargetowanych jako osoby przeznaczone do ubrania, udało się odziać jedynie 260 tysięcy.
W roku 1974 Dżakarta ostatecznie wycofała się z operacji Koteka, zostawiając wszystko po staremu.
Dziś Koteka to nie tylko unikalne na skalę światową męskie stringi, ale również niekwestionowana atrakcja turystyczna i najlepsza pamiątka z doliny Baliem.
Któż bowiem z zamożnych europejczyków spędzających życie przed ekranem komputera w jednej z globalnych korporacji nie chciałby dotknąć ostatniego skrawka dzikiego życia na ziemi i zrobić sobie chociażby zdjęcia z prawdziwym Papuasem w prawdziwej Kotece a po powrocie na stary kontynent zawiesić na ścianie tykwowe trofeum.
Dziś we wszystkich prowincjach indonezyjskiej części Nowej Gwinei Koteka traktowana jest jako strój regionalny. Pozwalają w niej chodzić niektóre szkoły i kościoły, przywdziewana jest na lokalne uroczystości oraz święta.